piątek, 13 maja 2016

Dwadzieścia osiem

HollyZaufanie jest przywilejem, tylko niektórzy ludzie są szczęściarzami posiadającymi je. Ludzie wybierają komu zaufać, a komu nie. Ja, na przykład, nie ufam nikomu. Lalki, Harry Styles, inni chłopcy, Mina Zooey Alayna Gorgiou - Cole i teraz mój mały zbiór niezaufanych dusz powiększyła Aralina Phoebe Marialetti. Powodem przez który nie ufam Ara'y są moje podejrzenia o jej morderstwach z przeszłości. Ona praktycznie przyznała się do winy, ale nie jestem pewna, a nie można oceniać książki po okładce. Potrzebuję pewnej wypowiedzi, a boję się że nigdy się tego nie doczekam.
Mam zamiar spróbować zapomnieć o moich obawach dotyczących Ary, nie pozwolę by przejęły nade mną kontrolę. Postaram się znaleźć morderce z Dollhouse, i nie obawiam się zbytnio Ary. Mam polaroidy, torbę na zipy, notatnik i potencjał, aby rozwiązać ten problem raz na zawsze.
Ponieważ wszystkie lalki śpią, teraz jest moja chwila. Skradnę się na dół i spróbuję znaleźć dowody. Postaram nie dać się złapać, ale wiem że Harry'ego to nie obchodzi, bo on wie, że próbuję znaleźć osobę, która chce nas zabić. Jest druga w nocy i nikt nie powinien się obudzić.
Idę do łazienki na parterze, a zimno powoduję że moje stopy drętwieją z każdym krokiem.
Podchodzę do szafek i otwieram wszystkie, gorączkowo szukając nawet najmniejszego materiału dowodowego.
Po nie znalezieniu niczego w łazience, idę do następnego miejsca w którym podejrzewam, że będą dowody. Kuchnia.
Kiedy jestem przed kuchnią, zdaję sobie sprawę, że ktoś tam jest. Brzmi jakby czytała jakąś etykietę albo książkę.
Wchodzę do kuchni by zobaczyć kto to. To Sarah, a nasze oczy od razu się spotykają.
- Co ty tu robisz Sarah? Jest przed trzecią. - pytam jej, a ona patrzy na małą szklaną butelkę którą trzyma.
- Mówi to osoba, która też jest tu przed trzecią. - Sarah lekko się uśmiecha - Przyszłam tylko po jakieś lekarstwo.
- Nadal jesteś przeziębiona?
- Taaa, mój kaszel staje się coraz gorszy. - mówi Sarah z szeroko otwartymi oczami.
- Mam nadzieję że będzie lepiej - uśmiecham się do niej.
- Oby, Lola powiedziała mi wczoraj że ten lek jest dobry na przeziębienie. Pamiętasz jak ona była chora w tamtym miesiącu? Wzięła to i czuła się dobrze po kilku godzinach. - mówi patrząc na szklaną butelkę. - Więc co ty tu robisz? - pyta mnie, nalewając lekarstwa do plastikowego kubeczka.
- Ja... uh... poszłam do toalety? - kłamię, nieprzekonywująco.
- Ale mamy łazienke na piętrze? - mówi po czym bierze duży łyk syropu.
- Ja po prostu... Ja...
- Czas w miesiącu? - mówi i kładzie rękę na biodrze.
- Taaak - kiwam głową - to miałam na myśli.
- Tampony i potrzebne rzeczy są w szafce u gory, Holly. - uśmiecha się do mnie niezręcznie, a ja odwzajemniam. - Cóż powinnam wrócić do łóżka. Jeśli masz skurcze albo coś to wiesz gdzie są tabletki? - pyta.
- Tak wiem, dobranoc Sarah. - macham do niej kiedy odchodzi.
Kiedy odchodzi, przeklinam siebie za tą niedorzeczną sytuacje. Cóż, dobrze że nie dowiedziała się co na prawdę tu robię. Zwariowałaby, znając Sarah.
Odkąd Sarah wyszła, nie ma tu nikogo więc mogę sprawdzać wszystko. Kuchnia jest miejscem w którym powinno być najwięcej dowodów; skoro gotujemy to i sprzątamy.
Otwieram lodówkę i szukam czegoś nietypowego, jednak nie znajduję nic.
Następnie patrzę do zlewu. Nic.
Otwieram szafki i szuflady w poszukiwaniu dowodów; książki z przepisami, przyprawy, talerze, zioła, sztućce, materiały do mycia naczyć, jednak coś przyciąga moją uwagę. Malutkie butelki wypełnione dziwnym, ciemno różowym płynem z zielonym proszkiem pływającym w nim.
Wyciągam jedną malutką buteleczke i oglądam ją, zapisując każdy szczegół w moim notatniku. Wygląda na prawdę dziwnie, i nie mam pojęcia dlaczego było w szafce, ale musi coś znaczyć. To może być trucizna. Robię zdjęcie zanim odkładam to na oryginalne miejsce.
Następnie idę do najbardziej przerażającego miejsca w Dollhousie. Lochy.
Schodzę po schodach, wyobrażając sobie gdzie idę, bo nie ma tam światła, co jakiś czas potykając się o betonowe schody. Gdy zeszłam już na dół, wzięłam jedną z ognistych pochodni by dała mi trochę światła, po czym zaczynam szukać dowodów i podejrzanych rzeczy.
Widzę małe, suche i ciemne krople krwi na betonowej ścianie i robie im zdjęcie. To może się przydać. Znalazłam tylko te małe krople krwi i notatkę "nadal się boisz?" od Harry'ego, z czasu kiedy ja byłam w lochu.
Włożyłam spowrotem pochodnie i zaczęłam wchodzić po schodach. To trudniejsze niż schodzenie po schodach, trzeba zrobić tyle kroków, a na dodatek nie ma światła.
Postanowiłam zostawić szukanie dowodów na jutro. Robi się na prawdę późno, a ja nie mogę nie spać w ogóle. Przynajmniej mam kilka zdjęć i najważniejsze notatki.
Kiedy jestem już na górze, zamykam drzwi, aby nikt nie dowiedział się że tam byłam. Bóg wie co zrobią dziewczyny jeśli dowiedzą się, że szukałam zabójcy, zwłaszcze że jedna z nich nim jest.
Pokonuję drogę, co jakiś czas skrzypiąc, jednak staram się być cicho. Gdy jestem już w sypialni, zapykam cicho drzwi i moje usta opuszcza westchnienie ulgi. Wszystkie dziewczyny głęboko spały, mogłam też słyszeć chrapanie Evie i Dakoty.
Wchodzę do łazienki i podchodzę do mojego lustra. Odkręcam kran i woda natychmiast tryska. Łapię wodę w dłonie i myję twarz. Potem biorę ręcznik i wycieram się.
Wracam do sypialni, cicho by nie obudzić dziewczyn. Wchodzę do mojego łózka, przykrwyam się wielkim kocem i od razu zasypiam, tak bardzo byłam zmęczona; to był długi dzień i noc.
Mój wygodny, głęboki sen trwa tylko pięć minut, zanim wszyscy, w tym ja, budza się przez głośny, irytujący, powtarzający się dźwięk w Dollhousie.
To alarm przeciwpożarowy.


10 komentarzy = nowy rozdział