piątek, 4 lipca 2014

Cztery

Holly 

Nikt nie mówi ani słowa gdy Harry prowadzi Evie, Kylie, Macy, Sarah i Liz w dół po długich, zakrzywionych schodach.
Co one tu robią? Co się dzieje?
Harry jest cichy gdy otwiera pięć różnych cel w lochu. Zaskakująco spokojnie każe dziewczynom wejść do cel. Dlaczego on nie krzyczy na nie?
Szybo wychodzi z gniewnym wyrazem twarzy.
- Co się stało?! - pytam zmartwiona.
- Harry dowiedział się o planie - Evie powiedziała zawiedziona.
- Więc, dlaczego innych dziewczyn tu nie ma? - to nie ma sensu.
- Tylko my próbowałyśmy cię stąd wydostać. Lola nie brała udziału w planie, a Anne i Jess nie zobaczył przez przypadek. - poinformowała mnie Sarah.
Wszystkie siedziałyśmy w naszych celach, cisza wypełniła powietrze.
To jest straszne. Absolutnie straszne.
Harry jak burza wrócił z powrotem do pokoju. Nie będzie dobrze.

Juliet

Plan nie wypalił. Nie powinnyśmy nawet myśleć o uwolnieniu kogokolwiek stąd.
Zastanawiam się co Harry zrobi z dziewczynami. Zostawił mnie z boku gdy tylko weszliśmy do dollhouse. Idę na górę do naszej sypialni. Otwieram drzwi i widzę przerażoną Jess, Anne i Lole. Są przywiązane do krzeseł i mają taśmę w ustach. Są spocone i wydają z siebie stłumione krzyki przerażenia. Ale to co mnie przeraża to jedno dodatkowe krzesło obok dziewczyn. Ono musi być dla... mnie.
- Co do cholery?! - krzyczę w szoku. Jak Harry mógł to zrobić?
Harry jak burza przechodzi przez drzwi.
- Juliet, oficjalnie straciłem zaufanie do ciebie. - mówił tak bardzo poważnie. Nie mogę nawet odpowiedzieć. Jestem oniemiała.
- Przepraszam! Nie wiąż mnie do krzesła! P-proszę! - mówię opierając się o ścianę z przerażenia co Harry może mi zrobić.
- Och kochanie, to krzesło nie jest dla ciebie. - co? to dla kogo jest?
Przerażona Holly wchodzi do pokoju. Nie. On nie może tego zrobić. Nie Holly, nie jej!
Harry zaczyna wiązać Holly do krzesła i przykleja kawałek taśmy izolacyjnej do jej jasnych, spierzchniętych ust.
- Juliet, kocham cię, ale - przerywam Harry'emu.
- Zamknij się, pierdolony dziwaku! Nie możesz tego zrobić, okej?! Jesteś psychiczny! - krzyczę, musiałam to powiedzieć.
- Do lochu, Juliet! - krzyczy na mnie wskazując na drzwi.
- Spierdalaj! -  mówię odwracając się i krzyżując ramiona. Nigdy wcześniej nie powiedziałam tak do Harry'ego. Boję się, co mi zrobi.
Podchodzi do mnie i ciągnie mnie za włosy. Krzyczę z bólu.
Spycha mnie z twardych, cementowych schodów prowadzących do lochu
- Do lochu. NATYCHMIAST! - wrzasnął na mnie, uderzając mnie w twarz. Wykonuję jego rozkaz.
Harry wychodzi z lochu, a ja stoję tam zdziwiona. Zazwyczaj daje nam karę zanim zamknie nas w lochu. Wrócił szybko z długim, czarnym batem w ręku. Nie. Nie. Nie.
- Harry proszę! Proszę nie! - krzyczę, łzy płyną w dół po moich policzkach. Moje oczy pieką od łez.
Wzrokiem proszę dziewczyny z innych cel o pomoc. One po prostu odwróciły się plecami i lekko płakały. Dlaczego one mi nie pomagają?
- S-Sarah? Proszę, pomóż mi - szepczę, słabo. Sarah marszczy brwi i potrząsa głową. Żadna mi nie pomaga... Nawet moja najlepsza przyjaciółka.
- Pod ścianę, dziwko! - Harry krzyknął na mnie. Wykonuję jego polecenie i ściągam koszulkę. Łzy wyścigają się na moich polikach.
- Mów że mnie kochasz po każdym uderzeniu. - rozkazał mi.
Uderzył mnie raz.
- Ko-kocham ci-cie! - krzyczę w wielkim bólu i strachu.
Uderzył mnie ponownie.
- Ko-ko-kocham ci-cie! - krzyknęłam ponownie, jąkając się.
Uderzył mnie ostatni raz.
- Kocham c.. - nie mogę skończyć zdania, jestem pokonana, nie mogę nawet mówić.
Zauważa to i bije mnie ponownie.
- Kocham cię! - mówię po raz ostatni przed podparciem się o ścianę, moje oczy wrzeszczą, mój czarny tusz do rzęs spływa mi po policzkach wraz z przygnębionymi łzami.
Harry pluje na mnie i opuszcza lochy.
- Wy... - patrzę na Evie, Kylie, Macy, Sarah i Liz. - Wy nawet mi nie pomogłyście. - powiedziałam słabo.
- Ty nie pomogłaś nam, Juliet. - Macy mówi patrząc w dół.
Patrzę na nią z niezrozumieniem na twarzy.
- Macy ma rację. Wiemy co na prawdę wydarzyło się między tobą a Harry'm. - Kylie mówi także nie utrzymując ze mną kontaktu wzrokowego. O czym one mówią?
- O, cholera - mówię, gdy moje plecy zabiją mnie od bólu. Sarah mówi mi że w celi jest apteczka w razie poważnych obrażeń. Kładę jakieś bandaże na moich ranach i płaczę z bólu. To zabija.
- Teraz, co zrobiłam? - pytam dziewczyn zmieszana.
- Wiemy że powiedziałaś Harry'emu plan. - Evie mówi z irytacją w głosie.
- Co? Nie! - dlaczego miałabym mu powiedzieć?
- Wszystkie wiemy, że go kochasz, Juliet. - wytłumaczyła Sarah. Nie kocham go, kurwa!
- Nie! - krzyczę na nie. Wszystkie stchórzyły.
- Tak, on jest bardzo atrakcyjny, ale Jules, on jest przestępcą! - Macy myśli że wie wszystko, ale ona nie wiem NICZEGO.
- Zamknij się. Zostawmy ją, okej? - Kylie powiedziała przewracając oczami.
Siedziałyśmy w ciszy.

Holly

Loli, Jess, Anne i mi udało się wylizać nasze taśmy. Tak, to obrzydliwe, ale jest lepsze niż trzymanie w ustach lepkiej taśmy. Próbujemy rozwiązać węzły na linach, ale wiązania są tak silne że nie uda nam się ich rozwiązać.
- Nie udało się nam - powiedziała Jess.
- Jesteście głupie jak cholera. Mówiłam wam że wasz mały plan nie zadziała. - Lola była zirytowana.
Siedziałyśmy w niezręcznej ciszy. Nadal nie wiem dlaczego byłyśmy przywiązane do tych krzeseł w pierwszej kolejności.
Harry wszedł do pokoju i zauważył że taśma jest zdjęta z naszych ust. Potrząsnął głową.
-Właśnie, dlaczego jesteśmy związane? - Lola zapytała przewracając oczami.
- Żebyście nie uciekły. Reszta dziewczyn jest w piwnicy. Mam dziś w nocy bardzo ważne spotkanie więc muszę się upewnić że moje małe bachory nie uciekną. - powiedział. Będziemy związane przez całą noc?
- Więc dlaczego nie jesteśmy w lochu? - Anna spytała Harry'ego.
- Ponieważ wy dziewczyny nie próbowałyście uciec - odpowiedział patrząc na mnie. - w przeciwieństwie do Juliet, Macy, Kylie, Evie, Sarah i Liz.
Anna, Jess, Lola i ja kiwamy głowami.
- Muszę iść. Nawet nie myślcie o ucieczce, bo nie zawaham się, kurwa, zabić was wszystkie, głupie dziewczyny. - ostrzegł nas przed opuszczeniem pokoju.

Juliet 

- Co teraz zrobimy? - pytam przerywając długą, niezręczną ciszę.
- Nic; nic nie możemy zrobić. - Evie powiedziała zrezygnowana.
- Umieram z głodu - jęknęła Sarah.
Wszystkie silnie myślimy w ciszy. Nie ma nic do roboty i nic do jedzenia.
Po kilku minutach wpadam na wielki - jeszcze głupszy - pomysł.
- Kylie! - mówię, trochę za głośno. Kylie patrzy na mnie od razu.
- Tak? - odpowiada marszcząc brwi.
- Jesteś na tyle chuda, ze zmieścisz się między kratami! - myślę o tym co właśnie powiedziałam. Czy warto ryzykować?
- Um, Harry może to zobaczyć przez kamery?
- Poszedł na spotkanie czterdzieści minut temu. Byłby teraz w samochodzie; to nie jest daleko. -  naprawdę o tym myślałam?
Kylie nie powiedziała ani słowa i spróbowała dopasować się do zardzewiałych prętów. Na szczęście, pasowała. Całe szczęście że jest tak szczupła.
- O mój Boże - powiedziała zaskoczona.
- Okej, Kylie, zaraz Harry wróci, biegnij do kuchni i weź du.. - dziewczyna przerwała mi.
- Mogę uciec! Jestem wolna! - powiedziała podskakując z ekscytacji.
- Nie, nawet o tym nie myśl! - Sarah powiedziała, aprobując pomysł Kylie.
Sarah ma racje; Kylie nie może uciec. Harry ją zabije.
- Kocham was dziewczyny, ale to zbyt wiele. - przybywa łez w jej oczach.
Kylie wbiega po schodach, a potem słychać tylko dźwięk otwierania drzwi frontowych.
Wow. Ona rzeczywiście uciekła.
- Nie, nie, nie! - Liz mówiła chodząc tam i z powrotem.
- Harry ją zabije - powiedziałam potrząsając głową.
Kylie nie powinna uciekać; nie powinna nawet myśleć o ucieczce! To wszystko moja wina; nigdy nie powinnam kazać jej przejść przez kraty. Nie wydaje mi się że wszystko będzie w porządku.

Kylie

Kiedy tylko wyszłam za drzwi, ruszyłam biegiem z prędkością światła. Muszę wydostać się z tego miejsca.
Wciąż biegnę; nie robię żadnych przerw i nie patrzę za siebie. Teraz biegnę przez ogromny las deszczowy, widzę przed sobą ulicę, budynki i ludzi. Zrobiłam to! Uciekłam! Tylko parę minut biegu i jestem wolna!
Nagle, jakiś tajemniczy mężczyzna w czarnej kominiarce popycha mnie na ziemie. Krzyczę ze strachu. Udaje mi się wydostać z jego silnego uścisku. Teraz jestem szczęśliwa że chodziłam na lekcje karate gdy byłam młodsza.
Nie wiem kim jest ten człowiek; ale jestem pewna, że to Harry próbuje mnie schwytać z powrotem. Zaczęłam biec odrobinę szybciej. Ale człowiek jest zbyt szybki dla mnie. Pchnął mnie na ziemię i zanim zdążyłam uciec wyjął ostrą maczetę. Zaczynam płakać, jestem tak wyczerpana że nie mogę nawet wstać. Człowiek dźga mnie wielokrotnie w brzuch. Mężczyzna ściąga kominiarkę i pluje na mnie. Zanim mogłam zobaczyć tajemniczą twarz faceta; obraz znika.
Nie oddycham.
Nie mówię.
Nie ruszam się.
Jestem martwa. 

_________________________
Notka od tłumaczki: Wow. Tego nie spodziewałam się nawet ja. Jak to możliwe że Kylie nie żyje? Szczerze mówiąc chyba zaraz po Loli najbardziej ją polubiłam z lalek. Eh nie no tak nie może być :C Komentujcie proszę was!

2 komentarze:

  1. No i cały plan wydostania Holly legł w gruzach fak ;-;
    Zaskoczyło mnie jak Juliet przeklinała i buntowała się przeciwko Harr' emu ;p
    No i Kylie nie żyje :< ['] [*]
    Czekam na 5 rozdział ^.^

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego tak glupio się to skonczylo ? :(( opowiadanie genialne <33 czekam na następny :))

    OdpowiedzUsuń