czwartek, 24 lipca 2014

Dziesięć

Holly

Niezręczna cisza panuje w całej sypialni. Wszystkie siedzimy tylko na łóżkach i nic nie robimy. Jesteśmy cały dzień same w domu, Harry coś załatwia... Cóż prawdopodobnie morduje niewinne osoby, by być bardziej precyzyjnym, ale co tam, przynajmniej go nie ma, bo jest mała momentów, kiedy Harry'ego nie ma w dollhousie, są to jedyne powody do szczęścia tutaj. Dobrze że ja i dziewczyny jesteśmy już przyjaciółkami.
- Powinnyśmy coś zrobić - mówi Evie, przerywając ciszę.
- Jak co? - spytała Lola z drugiego końca pokoju.
- Uprawiajmy sport? Albo nie wiem, zagrajmy w gry planszowe? - w momencie gdy słowa 'uprawiajmy sport' opuszczają usta Evie, mój nastrój zmienia się na podekscytowany. Nie uprawiałam sportu już od dawna, odkąd zatrzymałam się w dollhousie. Najbardziej martwi mnie to, że zanim Harry mnie porwał, kochałam sport. Byłam znana jako 'dziewczyna sportowiec'. Więc kiedy Evie zaproponowała byśmy uprawiały sport, natychmiast się zgodziłam.
- Chodźmy uprawiać sport! - powiedziałam, szczęśliwa. Mieszanina "tak!" i jęków wypełniła przestrzeń.
- Możemy zagrać w piłkę nożną na zewnątrz? - zaproponowała Sarah. Wszystkie się zgadzamy z wyjątkiem Loli i Liz, prawdopodobnie są najbardziej leniwymi dziewczynami jakie kiedykolwiek poznałam.

|na zewnątrz|

-
Gdzie Harry trzyma rzeczy sportowe? - spytałam, rozglądając się.
- Harry'emu są one w ogóle potrzebne? - powiedziała Dakota.
Na szczęście Macy, znalazła piłkę do nogi ukrytą w krzakach.
- Okej, mamy piłkę to zaczynajmy! - powiedziała Macy biegnąc do nas dziewczyn.

~

Miałyśmy dwie drużyny po 3 osoby: Macy, Juliet i ja oraz Dakota, Sarah i Evie. Liz i Lola nalegały na "dawanie punktów", w zasadzie użyły tego jako wymówki by nie grać. Przewracamy każdego by zdobyć zwycięskiego gola, a ja działam dosłownie jak pożar, próbując agresywnie zdobyć ostatniego gola. I w końcu kopię piłkę do Juliet, a ona kończy mecz zwycięskim strzałem na bramkę.
Wszystkie się śmiejemy i dzielimy się naszą prawdziwą, wspólną radością jaką przeżywamy razem w dollhousie. Daje Macy wysoką dziesiątkę, za jej mały "taniec zwycięstwa". Macy nie da się nie kochać.
Juliet podbiega do mnie entuzjastycznie, trzykrotnie krzycząc "Wygrałyśmy!", próbuje mnie uściskać ale cofam się i odsuwam. Nawet jeśli dzisiaj było zabawnie, nie pozwolę Juliet, mordercy, przytulić się do mnie. Oczy Juliet wypełniają się łzami a jej wyraz twarzy niepokonanie się zmienia. Jules wbiega do środka.
- Co jest z Juliet? - Dakota pyta kładąc dłoń na moim ramieniu kiedy wszystkie dziewczyny podchodzą by zobaczyć co się stało.
- Co nie jest z Juliet? - dodała Lola, przewracając oczami.
- J-ja nie wiem. Zaraz będę z powrotem - mówię, po czym biegnę do środka, tak jak przed chwilą Juliet.

|w sypialni|

Biegnę do sypialni, bo tam spodziewam się zobaczyć Juliet. Mam rację. Siedzi na starannie pościelonym łóżku, szlochając. Podchodzę do niej i siadam na jej łóżku, owijając ramię wokół jej ramion, by ja pocieszyć.
- Juliet?
- Nie mów do mnie, kurwa. - mówi, gniewnie. Jestem zaskoczona gdy to słyszę, bo nigdy wcześniej nie widziałam złej Juliet.
- Wszystko w porządku? - pytam jej, ignorując jej poprzednie niegrzeczne oświadczenie.
- A czy wyglądam, że wszystko jest w porządku? Wszystkie nienawidzicie mnie bez powodu! - mówiąc to patrzy w dół.
- My cię nie niena... -
- Tak robicie to! Ignorujecie mnie przez cały tydzień!
- Juliet... - po tym co mówię zapada między nami cisza. Ale za kilka minut Jules ją przerywa.
- Ufasz mi? - pyta niespodziewanie. Nie wiem co jej odpowiedzieć. Ja nawet nie wiem, czy mogę jej zaufać. Nic nie mówię, po prostu siedzę, bawiąc się moimi palcami.
- Holly! - delikatnie łapie mnie za rękę, co sprawia że patrzę na nią. - Ufasz mi? - po prostu patrzę w jej duże, brązowe oczy, nie przeszkadzając sobie odpowiedzeniem jej.
- Byłaś świetną przyjaciółką, Holly. Dzięki za zdradzenie mnie. - powiedziała opuszczając pokój.
Nie wiem czemu czuję frustrację i depresję. Podobnie jak Juliet jestem zraniona, przez to wszystko co tu się dzieje. Zanim zdążę się skapnąć łzy lecą z moich oczu. Co jeśli Juliet jest niewinna?
Nie wiedziałam w pierwszej chwili gdy poznałam Juliet, że nasza przyjaźń tak się zakończy, przez zdradę. Po prostu nie wiedziałam że tak to się skończy. Nie wiedziałam, że skończę... tracąc ją.

__________________________________________________
Jeśli czytasz proszę o komentarz! 

4 komentarze:

  1. Jezu taki smutnawe to zakonczenie. :( Biedna Juliet.
    Dzieki, ze tlumaczysz i czekam na nastepny! xx

    OdpowiedzUsuń
  2. ŚWIETNY ROZDZIAŁ <3
    A JA NADAL NIE WIERZĘ JULIET. OGÓŁEM ŻADNEJ Z DZIEWCZYN NIE WIERZĘ.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trafiłam tu przypadkiem i nie żałuje tego :3 ta opowieść bardzo mnie zaintrygowała i nie moge doczekać sie nn rozdziału :)
    Zapraszam do mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  4. O Boże, zaintrygował mnie opis, a w zasadzie prolog, który zostawiłaś na jakimś blogu. Weszłam i dosłownie w chwilę przeczytałam wszystko. Tak bardzo, bardzo, bardoz czekam na następny rozdział i mam nadzieje, że wkrótce go dodasz.

    OdpowiedzUsuń