piątek, 29 sierpnia 2014

Czternaście

Holly

- Zmierzch czy Słodkie Zmartwienia? - Macy pyta nas co chcemy oglądać.
- Zmierzch! - wszystkie dziewczyny, oprócz mnie, wrzeszczą w tym samym czasie.
- Nie! Nie ma mowy! - krzyczę na resztę dziewczyn.
- Tak! Zmierzch jest najlepszym filmem na świecie! Oh mój Boże! - Juliet krzyczy jak szalona fanka, skacząc w górę i w dół.
- Taaak! Drużyna Edward'a! - Dakota krzyknęła.
- Drużyna Bel... - przerywam Liz.
- Kurwa, nie zaczynajcie znowu!
- Okej, obejrzyjmy Zmierzch. - mówi Macy wkładając płytę do odtwarzacza. Wraz z dziewczynami ułożyłyśmy się wygodnie na beanbagsach.
- Holly, możesz przynieść przekąski z kuchni? - Lola spytała.
- Ugh, było mi wygodnie - warknęłam wstając.
- Soz* - mówi Lola gdy wychodzę za drzwi.
Schodzę po schodach z głową w dół i przemierzam do kuchni. Włączyłam światło. Żarówka trochę drga, jak zawsze, ale potem wraca do normy.
Otwieram szafkę by wziąć torebkę popcornu, a potem umieszczam go w mikrofali i nastawiam na dwie minuty. By czas szybciej mi minął zaczynam nucić przypadkową muzykę i pacami stukam w ryt o marmurową ławkę.
- Nigdy nie byłam fanką muzyki - Harry naśladuje mnie. Przestraszyła mnie jego niespodziewana obecność.
- O mój Boże! Przestraszyłeś mnie! - mówię popychając lekko Harry'ego.
- Jesteś dobrą piosenkarką.
- Słyszałeś mnie? To żenujące. - chichoczę nerwowo.
- Co robisz?
- Dziew... - Harry przerywa mi.
- Lalki, Holly.
- Cokolwiek. Oglądamy film. Zeszłam na dół po jakieś przekąski.
- Dobrze. Ale najpierw, musimy dokończyć naszą małą grę w pytania.
- Okej, kto jest... - przerywa mi dźwięk mikrofali sygnalizujący o gotowym popcornie.
- Sądzę że powinniśmy dokończyć grę kiedy indziej. - zaproponował.
- Taak.
- Może w parku albo restauracji.
- Czyli to technicznie randka? - pytam krzyżując ramiona.
- Na razie, Holly! - Harry odchodzi machając.
- Czy to randka?! - krzyczę by Harry mógł mnie usłyszeć.
- Nie słyszę cię, kochanie. - Harry udaje, zatykając sobie uszy.
Kochanie. 
|w sypialni|
- Mam przekąski! - ogłaszam wszystkim. O dziwo, telewizor jest wyłączony, a dziewczyny siedzą w kręgu.
- Eh, znudził nam się film, gramy w prawdę czy wyzwanie. - powiedziała Sarah.
- Poważnie? Zrobiłam popcorn.
- Nadal potrzebujemy popcornu. Po prostu siadaj. - Juliet przesuwa się więc mogę usiąść obok niej na podłodze.
- Okej, prawda czy wyzwanie, Macy? - Dakota pyta.
- Wyzwanie! - odpowiada.
- Wyzywam cię do... Uh, klaśnięcia w dłonie trzy razy.
- To jest słabe, Dakota. - mówi Liz żartobliwie.
- Wiem, ale nie mogłam wymyślić nic innego.
- Prawda czy wyzwanie, Evie? - pyta Macy.
- Uh, wyzwanie.
- Wyzywam cię do ogolenia brwi.
- Co? Nie! - mówi Evie zakrywając brwi ręką.
- Chociaż jedną?
- Ugh, dobrze. Ale nie mogę, nie mogę, połowy?
- Nie, całą.
- Dobrze, dobrze. - pomrukuje.
Biegnę do łazienki po golarkę oraz krem do golenia i szybko wracam.
- Mam golarkę! - mówię wyrzucając golarkę w powietrze.
- Podaj mi ją! - mówi Macy. Rzucam jej ją a ona łapie.
Wszystkie okrążamy Macy, która bezskutecznie próbuje wycisnąć krem do golenia z tubki.
- Myślę, że jest pusty.
- Potrząsałaś? - proponuje Sarah.
Macy trzęsie najmocniej jak potrafi i nakłada krem na lewą brew Evie, na co ta zamyka bardzo mocno oczy. Macy znów naciska przycisk na tubce i nakłada krem ponownie. Niestety, krem rozlewa się po całej twarzy Evie.
- Mace! - Evie mówi sfrustrowana kiedy my śmiejemy się z jej twarzy.
- Przepraszam! - mówi przykładając golarkę do jej brwi.
- Zamknij oczy.
Macy goli lewą brew Evie, ale dziewczyna chyba tego nie zauważa. Macy szepcze coś do ucha Loli ale nie można tego usłyszeć, Lola kiwa głową i chichocze. Macy przykłada golarkę do prawej brwi, chociaż nie powinna. Więc pewnie to mówiła Loli na ucho.
Macy goli prawą brew Evie.
- Gotowe - mówi podając lusterko i ręcznik. Ev wyciera twarz ręcznikiem i spogląda w lusterko. Tak szybko jak widzi swoje odpicie, zaczyna krzyczeć najgłośniej jak potrafi.
- Macy, co to kurwa? - krzyczy patrząc ponownie w lustro.
- Przepr-przepraszam - mówi przez śmiech. Wszystkie dziewczyny, oprócz Evie, śmiejemy się tak głośno, że musimy trzymać nasze żołądki.
- Siadajcie z powrotem - mówię gdy wszystkie opanowujemy śmiech.
- Holly, prawda czy wyzwanie? - pyta mnie Evie.
- Uh, prawda. - odpowiadam tchórzliwie.
- Kurczak! - Evie krzyczy, a dziewczyny wydają z siebie odgłosy kury.
- Nie jestem kurczakiem! - protestuję. A dziewczyny nadal naśladują kurczaki. - Dobra, wyzwanie! - poddaje się.
- Wyzywam cię żebyś ukradła bokserki Harry'ego.
- Co? Nie! To przesada.
- Taak, to lekka przesada, Evie - popiera mnie Evie.
- Ogoliłaś mi moje pierdolone brwi!
- Jak mam to zrobić? - pytam, udowadniając swoją racje.
- Zagadam Harry'ego, pobiegniesz do jego sypialni i zabierzesz jego bokserki.
- Okej, zrobię to - akceptuję wyzwanie.
Evie bierze mnie za rękę i prowadzi do drzwi. Przed wyjściem słyszałam kilka słów 'powodzenia' od dziewczyn.
- Okej, zapukam do drzwi, schowaj się za pomnikiem. - Evie szepcze. Robię co mi każe i chowam się za posągiem.
Evie puka do drzwi a Harry otwiera.
- Jezu - Harry mówi na nowy bez brwiowy wygląd Evie.
- Um, mogę z tobą porozmawiać? - pyta ignorując jego komentarz.
- Pewnie.
Evie porusza na mnie oczami bym weszła do pokoju i zabrać jego bieliznę. Biegnę do jego sypialni i gorączkowo szukam bokserek. Otwieram szuflady ale nie ma ich w nich. Potem przypominam sobie o garderobie. Otwieram drzwi od jego ogromnej szafy i widzę pełno butów, marynarek i spodni.
- Bokserki, bokserki, bokserki - powtarzam sobie starając znaleźć parę bokserek.
Otwieram szufladę i w końcu znajduję to czego szukałam.
Wybiegam z sypialni Harry'ego tak szybko jak tylko potrafię. Macham do Evie, w myślach mówiąc jej że skończyłam zadanie.
- Okej, Harry, um, dziękuję, myślę że lasange było by również dobre na kolację. Pa! - mówi Evie, biegnąc za mną.
Czekam na nią i razem wbiegamy do sypialni, zmęczone. Wyrzucam bokserki w powietrze.
- Mam je! - informuję dziewczynom.
- Imponujące, Parker - chwali mnie Lola, klaszcząc cicho w dłonie, na co kłaniam się.
- Dziękuję.
Juliet sprawdza swój diamentowy zegarek.  
- Dziewczyny, powinnyśmy zacząć robić kolację.
Wszystkie wstałyśmy i zeszłyśmy na dół, udałyśmy się do kuchni i robiłyśmy to co zawsze: gotowałyśmy.
Juliet jak zwykle wręcza mi książkę kucharską. Kiwam głową w podzięce i wszystkie robimy to co powinnyśmy.

|w łóżkach|

- Nie ma pasty do zębów! - Liz krzyczy z łazienki.
- Ja nie idę! - Dakota mówi, a wszystkie po niej.
- Ugh, przyniosę. - wstaję z łóżka i podchodzę do drzwi.
Schodzę na dół do głównej łazienki mając nadzieję na znalezienie trochę pasty.
Jak tylko robię krok do małej łazienki, widzę Harry'ego.
- Zawsze się spotykamy, Holly - mówi potrząsając głową.
- Nie masz własnej łazienki? - pytam.
- A TY nie masz własnej łazienki?
- Trafione - mówię a on chichocze.
- Masz jakiś zapas pasty do zębów? Zabrakło nam.
- Taak, myślę że mam. - Harry otwiera szafkę pod zlewem. Na szczęście jest tam pasa do zębów, bierze ją i wręcza mi.
- Dziękuję - mówię i próbuję odejść ale Harry łapie mnie za rękę.
- Oh, Holly, przy okazji, mogę dostać z powrotem moje bokserki?




*Soz - jak Boga kocham nie wiem co to znaczy :C
__________________________________________
Notka od tłumaczki:  AAAAAAAA HARRY NAZWAŁ HOLLY KOCHANIEM AHHHH JARAM SIĘ <3 I TAK BARDZO ICH KOCHAM ŻE TO JEST NIEMOŻLIWE BO ONI SĄ IDEALNI I AWWW <3
Dodaję dzisiaj tak szybko ponieważ wyjeżdżam na zgrupowanie i nie będzie mnie przez 10 dni i nie chcę abyście dłuuugo czekały więc proszę <3

KOMENTUJCIE

6 komentarzy:

  1. On ją nazwał kochaniem ajjjfhghrhdhdvjjwjrj Juzusie *.* Umarłam. A końcówka mnie rozwaliła.
    Boże, tyle czasu czekać na next'a ;___:
    No nic, miłego wyjazdu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny :3 haha o tych bokserkach było zajebiste haha xd ciekawe jakim cudem się dowiedział ze ona je zabrała XD miłego wyjazdu nie mogę się juz doczekać kiedy dodasz next ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. No supeeer! czekam na rozwinięcie akcji !

    OdpowiedzUsuń